Kroniki jesiennej Gruzji 2014

Posted: 16.02.2016 in Сплавы, rafting
Метки:, , , ,

      Jesienna Gruzja… wiele lat później.

                                            Wspomnienia

Byłem tu dawno, bo w 1982 roku z grupą z Witebska. Pamiętam, że kiedy przyjechałem do Ucery, zastałem tam jedną rosyjską grupę, która już od tygodnia nie mogła wypłynąć. Poznaliśmy przyczynę tej „choroby”, gdy wręczyli nam wiadro czaczi — bimbru gruzińskiego. Pytanie o ilość wina i wódki mocno mnie zaniepokoiła.

25.09.2014. Na spływ na Rioni wybierałem się jeszcze w 2012 roku, ale wtedy dotarłem tylko na Umbu na półwyspie Kola, a w 2013 na Tuntsa-joki. I oto teraz jadę na urlop do Gruzji.

Droga Lida-Minsk-Kijew-Kutaisi okazała się niezwykle interesująca. Najpierw pociąg Lida — Mińsk. W Mińsku spotkaliśmy się w cztery osoby i udaliśmy się na pociąg Mińsk – Kijów, który odchodził o 21.56.

Obawialiśmy się  tego wyjazdu. Nie wiedzieliśmy, jak tam będzie, bo znajomi mówili nam o podwyższonym ryzyku przejazdu przez  Ukrainę w związku z różnymi „Majdanami”.

Koło trzeciej w nocy – dotarliśmy na białoruską granice. Pogranicznicy zapytali nas o cel podróży i o bagaż – katamarany. Odpowiedzieliśmy, że jedziemy na rafting do Gruzji. Ciekawiło ich, ile waży. Odpowiedzieliśmy, że 140 kg. Na czterech, to żaden ciężar. Przyznali rację. Więcej pytań nie było, postawili pieczątki w paszportach, pośmiali się i pogadali, że „im z tym bagażem jeszcze w lotnisko”.

26.09.2014.

O 7.51 rano zgodnie z rozkładem przyjechaliśmy do Kijowa. Przy wyjściu z pociągu Ukraińcy postawili pieczątki w paszportach. Natychmiast zjawili się taksówkarze i dojechaliśmy na lotnisko w ciągu 15 minut, zgodnie z taryfą opłat za 300 Hrywien.

W lotnisku Żulany było mało ludzi. Bank „Chrieszczatik”, wymiana 1$ = 13 uach. Wasia nalał po 50 ml wódki na dobry początek, miał także chęć pojeść białoruskiego jedzenia.

Zapakowaliśmy się ponownie, zważyliśmy, każdy miał po 32 kg bagażu. Dla większego bezpieczeństwa owinęliśmy plecaki folią. Podczas rejestracji okazało się, że trzeba dopłacać jeszcze za jeden bagaż 960 Hrywien. Teraz wiem, że przy zakupie biletu w Wizzair.com  płaci się za dodatkowy bagaż.

Bilet na samolot Kopitnari — Żulany kosztuje 120 $.

Wsiadamy do autobusu, który wiezie nas do samolotu. Warto wsiadać jako ostatni, bo ci, którzy wsiadają ostatni, zajmują najwygodniejsze miejsca w salonie samolotu.

O 16:55 wieczorem odlot. Powiedzieli, że lecimy przez Bułgarię, Rumunię, Turcję. To jest w związku z obopólnymi sankcjami Ukrainy, Europy i Rosji. O 20.50 wylądowaliśmy w lotnisku Kopitnari (14 km od Kutaisi). Ostatni raz latałem przed dwudziestoma laty. Odebraliśmy bagaż. Podeszli pracownicy ochrony lotniska, interesowali się, co to za taki wielki bagaż.

Kiedy wyszliśmy z budynku lotniska — już przy wejściu pojawiło się wielu taksówkarzy. Było ciepło.

Аэропорт Кутаиси

Spotkał nas kierowca mikrobusa Gruzin Ełgudża Dołabieridze, z którym rozmawialiśmy przez telefon jeszcze z Lidy. Przyjacielskie objęcia. Dzwonię kilkakrotnie do Andrzeja, czworo ludzi powinno już przylecieć z Polski, ale telefon jest niedostępny. Ale Polacy przylecieli w ciągu 20 minut, kiedy my ledwie załadowaliśmy swoje plecaki w m / a.

Pierwsza podeszła Honia — jaka radość na jej twarzy ze spotkania, a po Honi z budynku wyszła wyluzowana, wesoła trójka Polaków, no i teraz nasza grupa jest już w całości!

Jedziemy nocą przez Kutaisi (130 metrów nad poziomem morza).фонтан1 Ełgudża objaśnia nam reguły gruzińskiego drogowego ruchu. Przestrzeganie (słuszniej — nieprzestrzeganie) reguł drogowego ruchu przez miejscowych mieszkańcami. Często samochody poruszają się w ogóle bez jakiegokolwiek oznakowania. Ale piesi nie są gorsi od kierowców, którzy przechodzą każdą drogę, gdzie i jak im się zachce.

Zmęczenie podróżą daje się nam we znaki. Nocujemy w 15 km od Kutaisi w Tschaltubo. Stareńki piętrowy domek (dacza), w ogrodzie winogrona, churma, grusze, orzechy, jabłonie, nieuprawiany ogród warzywny.

DSCN2981 дом5

Najpierw ułożyliśmy się na nocleg, a potem — uczta do poranka pod toasty Ełgudży. Gruzińskie uczty — to jest coś! Nikt nikomu nie przerywa, ale przy tym każdy może wypowiedzieć się. Jak to dzieje się? Dzięki toastom. Toasty mówi wyłącznie tamada. W tłumaczeniu — tamada oznacza kogoś, kto ma starszeństwo w czasie picia wina albo przywódcę uczty. Są toasty obowiązkowe, od nich trzeba zaczynać. Pierwszy toast według tradycji — za pokój. Okazuje się, że kiedyś za stołem zbierali się ludzie z różnych regionów — imierietincy siedzieli szeregiem z miegriełami, zwanym szeregiem z kachietincami. I, ponieważ ludowości często walczyły z sobą, uczta często kończyła się z bójką. Dlatego wznoszono pierwszy obowiązkowy toast — za pokój, żeby wszyscy zachowywali się pokojowo, poprawnie. Drugi toast — za powód uczty. To może być ślub, urodziny albo przyjazd honorowego gościa. Tamada wznosi kielich. Potem jest szereg następnych obowiązkowych toastów — za rodziców, za wychodzących, za obecnych, za przyjaźń, za obecne i przyszłe dzieci, za przyjaźń narodów, za miłość, za tych, kto na nas czeka w domu.

   Po wszystkich toastach każdy siedzący za stołem wypija około 2 litry wina. Obowiązkowych toastów jest dużo, one dotyczą najróżniejszych tematów i, jak mówią Gruzini, dobry tamada to ten, który dobrze nocą śpi. Ponieważ nie zapomniał ani jednego toastu i się nie ma czego wstydzić. Jest jeszcze jeden obowiązkowy toast — za kobiety. Zazwyczaj zaczyna się od toastu za obecne kobiety; chce się uczcić mamy, babcie, córki i wszystkie kobiety świata. Co ciekawie — obowiązkowego toastu za mężczyzn nie ma. Co więcej, nieobowiązkowego — też. Za mężczyzn można wypić wyłącznie w męskiej kompanii i już sporo pod koniec biesiady. I brzmieć on będzie — „Za nas”. W końcu uczty podnosi się kielich za tamadę i za gospodarza domu.

Jest jeszcze jedna różnica od słowiańskich tradycji. Za tych którzy odeszli w Gruzji pije się trącając kielichem. I piją z łzami na oczach, ale uśmiechem na twarzy. Toast brzmi tak: „Niech ich kubek zawsze będzie pełny”. Ponieważ, czym lepszym był człowiek — tym więcej i cieplej o nim wspominają po śmierci. I na niebie jego kubek napełnia się tym ciepłem.

Podarowałem białoruskie pamiątki z ogromnej wdzięczności   Leri (kierowca) i Ełgudży.

27.09.2014.

Słońce, bardzo ciepło. Zebrałem rano pieniądze, po 50 $ na produkty i po 42 $  na transport. Koszt za samochód 100 łari (57 $) za wynajęcie kierowcy na dzień i plus  benzyną. Łączymy się przez telefon. Na IPhonie Andrzeja cały czas wyświetla się operator Georgi, (Gruzji) ale w USA! Planujemy z Andrzejem harmonogram spływu i wycieczki. Na rynku zakupiliśmy prowiant.

рынок

Problem jest z zupami, owsianką (bardzo lubi Honia), słoniną, natomiast warzywa, owoce, przyprawy to fantastyka. Ełgudża nas częstuje to chaczapuri, to ławaszom jest bezpośrednio z pieca. Bardzo smacznie.

4хачапури 5лаваш IMG_0729 IMG_0734

Dzisiaj jedziemy na wycieczkę do kanionu — Okace.

(Wideo z Internetu https://www.youtube.com/results?search_query=okace+kanioni ) .

Wycieczka 1.5 godziny zrobiła na mnie ogromne wrażenie nie tylko pięknem krajobrazu, ale ogromem pracy jaki został wykonany.

схема Окаце  каньон Окаце каньон Окаце

Kompleks do zwiedzania został otwarty, jak nam powiedzieli, mniej więcej tydzień przed naszym przyjazdem, dlatego nie miałem o nim informacji. Przechodzimy po nowiutkich mostkach na wysokości 200-300 metrów około 6 km. Pożądane jest wygodne obuwie i  woda do picia ze sobą. Z przodu przede mną szli trzej Gruzini z młodym owczarkiem. Ten całą drogę skomlał, bardzo bał się iść. Gruzini powiedzieli, że w zespół urządzeń kanionu zainwestowanego 5 mln łari.

Zajechaliśmy do rezerwatu Sataplia („tapli jest miod”). W rezerwacie osobliwości: Jaskinia i ślady dinozaurów. W dawnych epokach żyły tu dzikie pszczoły.

1 2следы 4динозавр 6сердце 9

Wieczorem u Leri na daczy — szaszłyki (gruz. „mcwadi”). Arbuzy są niezwykle aromatyczne. Wino jest smaczne o mocne. Są też kiwi, orzechy, granaty, a w studni – woda mineralna.

1 2 киви мандарин Хурьма

Szaszłyki jedliśmy, wino piliśmy:

Nesterow Władimir (m. Lida), Ignatienko Wasyl (m. Minsk), Pilimon Ałła (m. Minsk), Dobrowolskaja Weronika (m. Minsk), Biełonko Andrzej, Papijewski Mariusz, Piwowarska Honorata, Pochylska Dorota (wszyscy Polska).

28.09.2014.

Pochmurno. Po śniadaniu jedziemy na r. Rioni. Długość rzeki 327 km. U dawnych Greków rzeka nazywała się Fazis (albo Fasis; gryk. Φάσις), pod tą nazwą wymienia ją po raz pierwszy Hezjod w „Teogonii”. Całemu światu znany starogrecki mit o wyprawie argonautów do Kołchidy po Złote Runo.

Po drodze zajechaliśmy do klasztoru Gełati — symbolu gruzińskiej Złotej epoki. Klasztor znajduje się na wysokim pagórku za poza granicami miasta Kutaisi. Był założony w 1106 g. przez Cara Dawida Agmaszeniebieli (Budowniczego). Pierwszym i głównym budynkiem została Katedra  Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy, którą budowano do 1130 roku. W przeciągu wielu lat Gełatskij klasztor był kulturalnym i wyznaniowym centrum Gruzji. W akademii przy klasztorze pracowali uczeni teologowie, filozofowie, mówcy i tłumacze.

1группа 5 2

Koło 1200 roku, już za carycy Tamara w Gełati były zbudowane jeszcze dwie świątynie. Jeden z nich jest niewielką świątynią Świętego Mikołaja Cudotwórcy. W pobliżu jest źródło z wodą. Druga świątynia została zbudowana na cześć Św. Jerzego. Oprócz świątyń, w klasztorze jest jeszcze godna podziwu jego brama. Jej sława zaczęła się wtedy rok, kiedy car Dawid Budowniczy, zgodnie z swoim testamentem, był pochowany pod jej łukiem. To było swojego rodzaju przejaw pokory: Ludzie powinni byli wchodzić w klasztor, stąpając po grobowej płycie z napisem „Niech każdy wchodzący do tej świątyni nastąpi na serce moje, żeby słyszałem ból jego”.

могила 2свадьба

   W 1139 roku syn cara, Diemietrie I wywiózł z Azerbejdżanu bramę miasta Giandża i zainstalował ją, prawie bezpośrednio nad grobem ojca. Połowa gdzieś zaginęła, a druga została. Wygląda skromnie. Brama wukuta została w ornamencie metalowych liści, na nich wyciśnięta napis arabską czcionką. Oprócz tych trzech świątyń istnieje dzwonnica, refektarzowa i jeszcze trochę innych budowli..

Przejeżdżając, przyciągają uwagę nowe nieduże boiska, położone przy każdej miejscowości.

Стадион

W niewielkim miasteczku Oni (800 m nad poziomem morza) – wymagane jest zameldowanie w policji. Żeby zrobić to jak najszybciej, lepiej jest mieć listę grupy z numerami paszportów. A tak musiałem pisać ręcznie. Przez ten czas grupa poszukiwała gorących chaczapuri.

Pada, jemy chaczapuri (pieróg z serem suługuni).

Polacy z pięciolitrowej butli piją wzięte przy Ełgudży domowe wino. Dojechawszy do mostu z prawej strony przed miasteczkom Ucera (1200 m nad poziomem morza), musieliśmy niewiele wrócić. Wzdłuż rzeki wiedzie niezła samochodowa droga, po której czasami przejeżdżają mikrobusy z turystami i dają nam sygnały, machają rękami.

Akurat przejeżdżali moi znajomi z Polski i widzieli nas na katamaranach. Wcześniej byli ze mną na spływie na trasie: Isłocz-Zachodnia Berezina-Niemen.

Na prawym brzegu Rioni znajduje się porzucony tartak, w tym miejscu zatrzymali się Mariusz, Dorota i Andrzej, żeby nie stawiać namiotów. Ciut wyżej płynie strumień z czystą wodą. A w Rioni jest, nawiasem mówiąc, woda koloru cementu. Hania jest razem z nami w namiotach 150 metrów od tartaku na niedużej polanie na brzegu. Postawili namioty; Ałła z Weroniką pomagają stawiać nowy jednoosobowy namiot Hani. Kolacja  jest przygotowana od dachem w tartaku; gdzie pijemy wino.

лагерь_1 Риони1

29.09.2014.

Całą noc padał deszcz. Poziom wody w rzece podniósł się o pół metra. Będziemy czekać, póki ten poziom nie spadnie. Zjedliśmy kaszę gryczaną z tuszonką, danie było niezłe. Ałła leży w namiocie, źle się czuje, leczymy maściami jej plecy. Wasia z Polakami poszedł do Ucer dokupić brakujące produkty i, oczywiście, wina są po 10 ł.

Narwałem orzechów włoskich — dookoła rosło wiele drzew. Zagotowałem wodę na obiad. Póki poszedłem do obozu po zupę, przybiegły trzy rude strasznie chude psy i ściągnęły słoninę i wędzony boczek, kupione na rynku w Kutaisi. Pobiegłem za nimi — rzuciły i słonina i boczek. Cały czas pada. W rzece czasami z trzaskiem przetaczają się kamienie.

Osiągnięcia dnia: kupieni w Ucer produktów i wina. Odpoczywamy.

30.09.2014.

Deszczu nie ma. Woda opadła o 40 cm. Zbieramy katamarany. W ciągu dnia potrenowaliśmy rzucanie rzutki ratunkowej, obejrzeliśmy 300 m rzeki, zaplanowaliśmy, jak iść, no i oczywiście, obowiązkowy instruktaż. Ale … Polacy znowu wypili wina. Z tego powodu dzisiaj znowu musieliśmy zostać na biwaku. Zabrałem u nich kanister z resztkami wina.

Nie śpiesząc się, zapakowali produkty, i obejrzeli katamarany.

сборка1 сборка2 1 лагерь

W 17.30 zjedliśmy kolację: makarony z mielonką, była niezła, i okazało się, że to ukraińska. Wina zostało 5l.

1.10.2014.

подготовка к сплаву подготовка к сплаву1 сплав1 сплав2

Spływ na dzisiaj ma być między od 11.00 do 12.00. Musimy przejść 5.8 km (zgodnie z nawigacja). Zwarta „szywiera z priżymami, beczkami, chwałami” do 2-ch metrów. Można powiedzieć, odcinek rzeki od 3 + do — 4 kategorii trudności. Ruszaliśmy odcinkami. Honia przed kolejowym mostem powiedziała, że przejdzie po brzegu, bo boi się takiej wody. W efekcie przyszła do m. Oni. Po godzinę spływu zatrzymaliśmy się na prawym brzegu. W pobliżu znajduje się tartak (nie pracuje) i coś w rodzaju kamieniołomu — pracowała koparka i pod załadunkiem stali ciężarowki. Teren jest ogrodzony. Jest starszy stróż, na którego wołają „Wano” (wszyscy go wołają Kacha). Chodzi z laską i kuleje, zapoznaliśmy się z nim i otrzymaliśmy pozwolenie, by zatrzymać się. Polaków wysłałem by szukali Honię, a sami zaczęliśmy budować obóz, dyżurni przygotowywali obiad. Zanim postawiliśmy namioty, udało się nam zebrać grzyby maślaki, którymi była pokryta wielka część polany, wybranej przez nas na obóz.

маслята лагерь 2

Przed ustawieniem namiotów — przyszedł jeden z kierowców i przyniósł wiadro winogron. A wkrótce do nas przywieźli Honiu. Naczelnik policji regionu Oni. Nazwisko Metreweli — jak słynnego piłkarza tbiliskiego Dynama. Wymieniliśmy się numerami telefonów i on powiedział — jeśli będzie potrzebna pomoc, dzwonicie kiedy bądź. I oto wrócili z poszukiwań Polacy. Jeszcze jasno i oni zdecydowali pójść na wycieczkę do osiedla i zajść do kawiarni. Odległość jest około 2 km. Właściwie, oni znowu nie stawiali namiotu, a rozmieścili się 50 metrów od nas pod dachem tartaku. Na kolację są ziemniaki z grzybami i mielonką, wino oraz winogrona. Przybiegły kundle. Nigdy nie widziałem, jak zręcznie psy łapią winogrona na locie. Już prawie noc; ciemno, chociaż na zegarku dopiero 19.00. Do naszego ogniska podszedł Kacha i zaprosił do siebie do stróżówki do stoł …

4

Za czaczej i Wasinymi toastami wieczór przeszedł niezauważenie.

2.10.2014.

Słońce. Doszliśmy do kanionu naprzeciwko wsi Muchli. Szczególnych przeszkód nie było — progi, przeciwprądy.

Wyruszyliśmy o 12.00 i płynęliśmy do 15.00 z odpoczynkiem. Rozbijamy namioty naprzeciwko wielkiego szarego kamienia; miejsca niewiele, ale dla czterech namiotów wystarczyło. Robimy obiad, stopniowo przechodzący w kolację, jest kasza gryczana z maślakami + 500 gr. puszka ukraińskiej mielonki «Bogatyrskaja», kapuśniak i jeszcze – dużo innego dobra.

Przeszliśmy 28.5 km (wg GPS). W pobliżu jest droga. Próg «Stary most» z wskazówką — wielki szary kamień albo skała z prawej strony na brzegu. Idąc wzdłuż rzeki 300-400 metrów, zobaczyliśmy tabliczkę — zakończenie regionu Oni i zaczął się region Ambrołauri. Kilometrowy informator na drodze naprzeciwko progu podaje: 70/94 km. W końcu progu znajdują się resztki starego mostu i ledwie dostrzegalna jaskinia na przeciwległym brzegu.

3.10.2014.

Słońce. Obnosimy ekwipunek. Przeprawiamy się przez same wyjście z progu  przeprowadzając katamarany.

стар мост проводка

Dalej doszliśmy do kanionu w kształcie litery S.  Były 4 mosty i dwupiętrowy dom z lewej strony.

У с-обр пор обнос

Sprawdziliśmy dwumiejscowy katamaran, od wczoraj mieliśmy wątpliwości, po remoncie stelażu. Na moim katamaranie przeszliśmy przez próg, jakbyśmy jechali czołgiem (Polacy tak powiedzieli). Weronika zrobiła nam na wideo z góry.

Staliśmy niedaleko od szkoły z prawej strony.

Popłynęliśmy dalej, żeby za Ambrołauri zostać na nocleg, rozbić obóz i zacząć przygotowywania do kolacji.

Ałła z Weroniką przywiązują jeszcze plecaki. Przeciwprądy, priżymy, nic trudnego. W centrum Ambrołauri — most. Zatrzymaliśmy się na polanie z lewej strony w końcu Ambrołauri. Niedaleko od biwaku płynie strumień z czystą wodą. Następnym razem musimy wziąć gazę do odfiltrowania wody od piasku.

Czekamy na Ałłę. Okazało się, że była przewrotka. „overkil”. Pękło wiosło. Złamała się jedna węzłówka. Weronika znalazła policję i oni przywieźli ją na nasz postój. Jeszcze nie zdążyłem się przebrać i  pojechałem z pomocą. Policja dowiozła nas do katamaranu. Przez 5 minut Wasia nalewał wódkę. Potem jeszcze nalewał. Nastrój wyraźnie polepszył się. Polacy poszli do osiedla do kawiarni, która znajduje się koło mostu, w samym centrum.

4.10.2014.

Idziemy na wycieczkę do Ambrołauri (500m nad poziomem morza). Kwadrans marszu od naszego obozu. Sklepy, kawiarnia, fotografujemy się.

ПлощадьАмбролаури

Ciepło. W kawiarnię zamawiamy czachochbili, chinkali i kebab. Kosztuje 21 łari dla 3 osób. Zjeść wszystkich nie byliśmy w stanie, poczęstowaliśmy Wasię, który został w obozie. Po przyjeździe do domu, znalazł na forach internetowych niezła recepta przygotowania kapusty. Rekomenduję.

Podstawowe składniki: Burak, Kapusta biełokoczannaja, chrzan, czosnek

Kuchnia: Gruzińska

Zimą tradycyjnie jest chciana czegokolwiek ostrieńkogo. Oprócz pozostałych solonka, przygotowanych na zimę, można urozmaicić swój stół tą potrawą gruzińskiej kuchni. Kapusta robi się bardzo smaczna, przygotowuje się szybko i długo da się przechować.

Składniki — «Kapusta po gruzinsku».

Kapusta 2 główki;

Czosnek 3 szt;

Buraki 3 szt;

Pietruszka 1 pęczek.;

Chrzan (korzeń) — 2 szt;

Ostry pieprz jest Chile — 10-12 szt;

Woda (dla marynaty) — 1 l;

Cukier (dla marynaty) — 200 g;

Ocet 9% (dla marynaty) — 100 ml;

Sól (dla marynaty) — 3 st. łyżki;

Masło roślinne (dla marynaty) — 100 ml;

             Kapustę pokroić ćwiartkami albo na mniejsze części i złożyć do garnka albo wiadra. Burak ugotować, oczyścić. Chrzan i pieprz «Chile» pokroić małymi kawałeczkami. Pietruszkę grubo pociąć.

            Włożyć do garnka z kapustą czosnek, uprzednio należy zdjąć z niego górną łupinę i umyć pod strumieniem wody, a także pokrojony na duże kawałki burak i pietruszkę.

            Trzeba zrobić marynatę: wodę zagotować, dodać cukier, sól, roślinne masło. Na końcu dodać ocet i zalać kapustę marynatą.

            Z góry położyć talerz i docisnąć. Postawić garnek na balkon albo do lodówki.

            Kapusta będzie gotowa za 10-12 dni. Smacznego! Sprawdzane przez mnie już dwa razy.

Po drodze kupiliśmy 5 litrów wina. Okazało się, że Polacy też kupili 5 l.

Oto tego nie zrobiliśmy:

  1. Nie weszliśmy do farbyki win Bugieuli — jeden z czterech zakładów win ambrołaurskogo regionu, produkujący znakomity „Chwanczkara”. Jeden, który można odwiedzać dla degustacji. Wytwórnia win jest trochę zamaskowana. Ona znajduje się na lewym brzegu Rioni, dlatego trzeba najpierw przejść koło wsi Chwanczkara po moście przez Rioni i potem przejść (przejechać) trzy kilometry, w stronę Ambrołauri.
  2. Następnym razem obowiązkowo zajedziemy do fabryki Chwanczkary do Ambrołauri, ona znajduje się na lewym brzegu rzeki, trzeba od placu z butelką przejechać do góry rzeki, tam się znajduje pospolity szary budynek, to jest właśnie ta fabryka.

W 16.25 popłynęliśmy dalej. 18.00 jest wieś Czriebało. Postój na polanie z pagórkami od razu za mostem z lewej strony. Zaczął padać deszcz. Jutro planujemy pójść po wino do wsi Chwanczkara.

5.10.2014.Niedziela. Deszcz.

Niedaleko od nas za lewym dopływem Szarauła jest następny próg. A we wsi Czriebało widzimy reklamę — zapraszającą na rafting schronisko (firma turystyczna) „Szarauła”. Ale pogoda taka, że płynąć się nie da (w końcu przyjechaliśmy na odpoczynek).  Mamy więc życzenie jechać do Batumi nad morze. Zdecydowaliśmy, że jutro jedziemy do Kutaisi. Wasia został z Dorotą w obozie, a my poszliśmy do Chwanczkary po wino. Właściwie: Wina w niedużym sklepiku tam nie kupisz. Wspaniałe domowe wino wszyscy mają swoje, ale żeby sprzedać dla przyjezdnych, mało.

Z przodu idą Andrzej i Mariusz (który niesie pusty kanister) i mniej więcej 100m za nimi idziemy ja, Ałła, Honia i Weronika. Z rzadka przejeżdżają samochody.  Jeden zatrzymał się obok Polaków — oni wsiedli i pojechali. A my idziemy dalej. Cały czas pada. Nas wyprzedzają WAZ, „Kopiejka”, zatrzymuje się, kierowca w żółtych adidasach zaprasza nas siadać. Prawie do dowiózł nas Chwanczkary.

1табличка 4здание 3на винзаводе 5общий снимок

Wina nie kupiliśmy, natomiast trafiliśmy na wytwórnię win. Dyrektor Michaił Magłakielidze pokazał nam przedsiębiorstwo, opowiedział historię zakładu. Dwa szeregi dębowych beczek 1100 litrowych są także 1300 litrowe, ale degustacja spodobała się najbardziej. W fabryce pracują 18 ludzi. Chwanczkaru wykorzystuje dwa gatunki winogron: Aleksandrouli i Mudżurietuli według recepty, przechowywanej w tajemnicy. W danej miejscowości i tylko tu rosną winogrona,  w których cukier stanowi 28%. Butelki wytwarzane są w Czechach. Strona

http://khvanchkara.net/rus/index.html

Po jakimś czasie przyjechał główny winiarz. Ma 80 lat, z których 45 — pracuje w tej fabryce. Sfotografowaliśmy się z nim. Honia jest dziennikarką — obiecała napisać artykuł w polskiej prasie. Wracając z powrotem, podjechaliśmy kawałek rejsowym autobusem za 50 tetri.

Po drodze do obozu spotkaliśmy Gruzina. Wołają na niego Dawid. Usłyszał, że jesteśmy z Białorusi i Polski — zaprosił do siebie w dom (zupełnie niebogaty), ale częstował wszystkim, tym co było w domu najlepsze. Pieróg z fasolą (łobiani), oczywiście wino i winogrona. Pokazał nam fermentacji młodego wina. Kiedy odchodziliśmy, dał nam wina.

A w tym czasie w obozie …

Po przyjściu do obozu, zobaczyłem, że Wasia przez ten czas rozebrał katamarany.

лагерь 3

Ognisko, do którego dosiedli się dwaj Gruzini, jeden Rustam — z Tbilisi w Czriebało  zajmuje się budową wodociągu i miejscowy młody chłopak Iraklij. Rustam dobrze mówi po rosyjsku. Młodzież rosyjskiego języka nie zna. W pobliżu leżą puste i jeszcze pełne butle z winem. Przyłączyliśmy się.

Od czasu do czasu  Iraklij jeździ, jak on mówił, do miejscowej wytwórni win koło centralnej cerkwi wsi i przywozi albo białe Colikouri, bądź czerwone albo czarne wino. Zaprasza nas w maju na ryby na rzekę Szaraułu na pstrągi. W międzyczasie przywieziono kolejną potrawę, coś podobnego do kiełbasek. Potem pojechaliśmy po patelnię. Podjedliśmy, popiliśmy … Kapuśniaczek nie zaszkodził.

I nagle usłyszeli od strony mostu głosy — Andrzej i Mariusz wracają z Chwanczkary na „Autopilocie”. Próbowali coś opowiedzieć, ale po pięciu minutach upadli do namiotu i zasnęli szczęśliwym i błogim snem.

сходили в гости

A u nas impreza wciąż trwała. Kiedy Gruzini poszli, my jeszcze upiekliśmy w ognisku ziemniaki. A potem …

Mówią, że przychodził Dawid, że potem przyjeżdżali Gruzini samochodem i mnie rozbudzili i jeszcze pili wino …

Czytające liczne sprawozdania o spływach na Kaukazie, zwróciłem wagę na informacje, że „pochyłość rzeki ma 3 litry na kilometr”.

6.10.2014.

Rano zadzwoniłem do Ełgudże z Kutaisi, żeby przyjechali po nas.  Złożyliśmy i zapakowaliśmy ekwipunek, o 11.30 pojechaliśmy do Kutaisi.

окончание машина

Po przyjeździe, rozłożyliśmy sprzęt do przesuszenia. I  sami doprowadziliśmy się do porządku. A wieczorem uczta, szaszłyki. Przychodzą i odchodzą sąsiedzi…, przychodzą i odchodzą kolejni sąsiedzi … Wszystko trwa do poranka. Wasia z Andrzejem radzą Ełgudże, jak lepiej zrobić stronę o turystyce i organizować pracę turystycznej firmy. Co z tego wyszło można zobaczyć tu

http://georgianhorizons.umi.ru/

7.10.2014.

Dzisiaj jest dzień wycieczek. Jaskinia Prometeusza  + jazda na łodzi (10 + 4 łari). Z sobą pożądane zabrać kurtkę. Jaskinia Prometeusza (Kumistawi) – to cała sieć jaskiń, oddzielnych chodów i podziemnych sal. Ogólna długość tras ma koło 22 kilometry i jednych tylko sal koło 17 km. W jaskiniach jest bardzo duża wilgotność, tu przeciekają trochę podziemne rzeki i są nawet podziemne jeziora ze swoją specyficzną fauną. W jaskini są nietoperze, dwa gatunki. Te nietoperze można zobaczyć w czasie wycieczki, chociaż one starają się trzymać się z daleka od ludzi. Do zwiedzania teraz jest dostępne tylko 1200 metrów.

1 2 в лодке

Dalej kanion Martwili na rzece Abasza. Kwadrans postoju, ale cena 50 łari za 1 łódź dla 4-ch człowiek to dużo. Z sobą należy mieć klapki (albo trampki).

1 2 3 13 10сплав

Dalej pojechaliśmy na wycieczkę do Martwilskiego klasztoru w Czkondidi, znajdującego się 44 km od Kutaisi.

Klasztor Martwilski był założony na przełomie VI/VII wieku. Tu w pierwszym stuleciu poganie przynosili niemowlęta na ofiarę swojemu bóstwu — czkondidi (miegr.) „Wielkiemu dębowi”. Martwilska świątynia stoi jak raz na tym miejscu, gdzie rósł ten dąb.

2 3 5 IMG_1027 4

Podczas misjonarskiej podróży Andrzeja Pierwozwannego po Zachodniej Gruzji wielki dąb zrąbano i z niego zbudowano pierwszą drewnianą cerkiew, którą nazwali Martwili saczkondido. Wnętrze głównej świątyni pochodzi z różnych okresów ( X-XIV-XVIII wieku.). W południowej części świątyni do dzisiaj zachowały się freski z X wieku, tu także znajduje się siedziba czkondidiełskogo archimandrytniego, męskiego klasztoru Andrzeja Pierwozwannego i żeńskiego klasztoru św. Niny.

Wieczorem zjedliśmy kolację w kawiarni. Polecam niezwykle smaczną potrawę odżachuri.

8.10.2014.

Rano Leri dowiózł nas do autobusowego dworca w Kutaisi i mikrobusem z plecakami (część rzeczy zostawiliśmy przy Ełgudży) pojechaliśmy do Batumi (koszt 10 łari) 142 km, podroż trwała 2.5 godziny. Wyszliśmy w Batumi obok portu, w pobliżu kawiarni. Trzech Polaków poszło szukać hotelu, a my zostaliśmy by coś jeść.

1Приехали 2Кафе 4Кафе

Nasze poszukiwania miejsca na nocleg potoczyły się inaczej. Do ławki, przy której zostawiliśmy plecaki razem z Wasią, (w czasie gdy poszliśmy do turystycznego biura, żeby poznać, gdzie można spokojnie stawiać namioty), podszedł starszy mężczyzna i w dzięki niemu ulokowaliśmy się na dwie noce w hostelu „Globus” (ul. Mazniaszwili 54, www.hostelbatumi-globus.com) za 25 łari na osobę. W centrum i blisko morza. Wieczorem spacerowaliśmy po nabrzeżu. Wszędzie jest iluminacja, było pięknie. W hostelu, oprócz nas, nocowało dwóch Amerykanów (z rowerami), dwóch z Polski i jeszcze jeden ktoś, kto wyglądał na turystę z Indii.

Po spacerze jakoś niezauważenie wypiliśmy 5 l wina (od Ełgudży).

9.10.2014.

Pobudka o 10.00. Herbata, rynek, sklepy, morze. Spacerujemy do wieczora po Batumi.

6 2 10море 7Закат 11вечер 16вечер

Wieczorem na kolację ziemniaki z słoniną. Dostałem wódkę „Iverioni” (jeszcze z Kutaisi, ale to inna historia). W dwóch słowach — przy zakupie produktów na rynku w Kutaisi na wyprawę, sprzedawca, kiedy odchodziliśmy, zawołał mnie i wręczył butelkę wódki).

Wieczór przeszedł bardzo nastrojowo. Przyjaciele jeszcze poszli oglądać fontannę podświetlana i grającą muzykę, a ja położyłem się spać. Jutro czekał nas trudny dzień — odjazd.

 

 

10.10.2014.

Pobudka o 8.00. O 9.00 rano byliśmy naprzeciwko kawiarni. Nieco dalej był postój taksówek. Hania nas odprowadza. Polacy odlatują dzień później. O 9.35 wyjechaliśmy, o 11.35 przyjechaliśmy do Kutaisi. Słońce, gorąco.

Po przyjeździe do Ełgudże zapakowaliśmy ponownie. Obiad i o 18.00 jesteśmy już na lotnisku Kopitnari. Zważono nam bagaż po 32 kg i oddaliśmy go na załadunek. Kiedy przechodziliśmy z ręcznym ładunkiem, nie przepuściły nas bramki przez kociołki. Przytrafiło się, że zadzwoniły  w Ełgudże. W Duty Free „Chwanczkara” sprzedaje się po 38 euro. Drogo, ale kupiliśmy, chociaż już było kupione i wino i koniak w Batumi.

W samolocie steward powiedział mi, że przy starcie niczego nie należy trzymać w rękach (była butelka Chwanczkary w opakowaniu). Musiałem położyć moją butelkę i Ałły do drobnego ręcznego bagażu.

Start o 21:20, lądowanie na lotnisku Żulany o 23:15. Kiedy w Żulanach wynieśliśmy nasz bagaż, coś podejrzanie wyglądała moja paczka z Chwanczkaroj: moja butelka była rozbita. Ale nie ma co się smucić się. Przelałem zawartość butelki do metalowy słoika Wasina.

11.10.2014.

Niewiele podrzemaliśmy na lotnisku. Koło 7.00 rano zebraliśmy się na kolejowym dworzec. Okazuje się, był bardzo prosty budżetowy wariant. Trolejbus № 9 do przystanku „Łukaszewicza”. Bilet po 1.5 grn. I za plecaki wziąłem na wszelki wypadek po bilecie. Od przystanku do dworca jest mniej niż 10 min. piechotą. Wjechaliśmy windą na 2 piętro do poczekalni.

Na ulicy jest słońce, ciepło. Takie wyobrażenie, że przywieźliśmy z sobą pogodę z Gruzji. Naprzeciwko dworca można smacznie i niedrogo pojeść w „Pyzatej chacie”. Pobliżu jest sklep „Roszen”, gdzie można kupić cukierki, czekolada, torty.

Do odjazdu pociągiem została godzina. Zaszedłem z plecakiem pierwszy, by przygotować przedział do szybkiego załadowania ekwipunku. Ale okazało się, że w wagonie już byli pogranicznicy, którzy oglądali dokumenty pasażerów. I mnie za pozostałymi rzeczami już nie wypuścili z wagonu. „Wy już jesteście na terenie Białorusi”. Wasia z dziewczynami musiał się nadźwigać, by donieść ekwipunek.

Na białoruskiej granicy rozbudzili nas, popatrzyli na ekwipunek, sprawdzili kto, skąd, po co, poprosili podnieść dolną półkę – a tam plecak i 2 miski. Więcej pytań nie było.

12.10.2014.

O 8.35 przyjechaliśmy do Mińska. Nieduży deszcz. Spotykają nas Swieta i żona Wasi, Weronika. Przekazaliśmy bagaż do przechowalni i dalej, planowo, wybraliśmy się na piwo i wieprzowe uszy do restauracji. Pamiętam jakoś Witia Babicz z Lidy obiecał po rz. Ursul (na Ałtaju)… Na ul. Hercena, 4 bardzo nieźle świętowaliśmy zakończenie wyprawy. Później już na mnie czekały miasto Lida i Chwanczkara – trzeba było ją szybciej wypić, żeby nie zepsuła się. I zostały w pamięci wrażenia niesamowitej gościnności narodu, zamieszkującego Gruzję, jak i 32 lat temu …

Gruzja złapała mi za serce i wciąż nie puszcza, mało gdzie doznaje się takiej gościnności.Gruzja ma ogromny turystyczny potencjał. Nie wyobrażam sobie, bym mógł nie przyjechać tam w 2015 roku, przykładowo na rzekę Kuru, gdzie byłem w jeszcze w 1979. Kto chciałby tam jechać ze mną?

Tu można obejrzeć mapy Gruzji:

http://www.raster-maps.com/?p=1107

O.Mitiajew piosenka Chwanczkara (Niebieski kalkulator)

 

Zakończona się wyprawa do Gruzji w terminie 25.09-10.10.2015 r. Grupa zebrała się z Białorusi, Rosji, Polski. Później można będzie poczytać o wrażeniach, o przejażdżce i obejrzeć fotografie.

Оставьте комментарий

Этот сайт использует Akismet для борьбы со спамом. Узнайте, как обрабатываются ваши данные комментариев.